poniedziałek, 9 grudnia 2013

Rozdział III

Mikinnou szykowała się na spotkanie z pewnym chłopakiem. Oczywiście była wypytywana, przez przyjaciółkę, gdzie, z kim i po co idzie. Spojrzała na nią lekko poirytowana.
- Akari. A jak tam twój Romeo?
- A dobrze. Ty mi nie odchodź od tematu. No więc. Gdzie i z kim idziesz Mi?
- Nie odpuścisz, prawda?- spojrzała na nią z nadzieją, lecz jak to jest mawiane nadzieja matką głupich.
- Nie odpuszczę. No więc?
- Idę się z kimś spotkać.- i powróciła do szukania ubrań. Patrzyła na nią badawczym spojrzeniem, by po chwili wyjąć telefon.
- A ty z kim tam piszesz co?
- Z ktosiem.- pokazała jej język, dalej stukając w ekran telefonu. Uśmiechnęła się mimo wolnie i zakończyła rozmowę.- Czemu mi nie powiedziałaś, że Sasori dał ci swój numer telefonu?- twarz Hōtoru przybrała odcień dojrzałego pomidora.
- Kto ci…. Ten twój NAGATO!
- Wcale nie mój, ale po prostu Nagato Mi.
- Aha…. A powiedz mi…. Kiedy ślub? Zaprosisz mnie na niego prawda?- zaktusiła się powietrzem.
- Że co kurwa?!- patrzyła speszona, to na koleżankę , to na telefon. Nagle usłyszały pukanie do drzwi.- Kto to?- spytała uspokajając oddech. Podniosła się z kanapy i poszła otworzyć.
- Przepraszam, ale chyba pomyliliśmy mieszkania.- ujrzała chłopaka o czekoladowym spojrzeniu. Przed Akari wepchnęła się już gotowa Mikinnou.
- Dobrze trafiłeś. To pa Ak.- cmoknęła Urokiri w policzek, a Sasori wepchnął do mieszkania Nagato.
- Hej.
- Witam panią psor. Przyszedłem na lekcje, jak widać.
- Dobrze się składa.- uśmiechnęła się do niego. Odwzajemnił uśmiech. Zdjął buty oraz kurtkę, które ułożył na miejsce.- Ale nie musisz tak do mnie mówić.
- Czemu? To do ciebie pasuje.
- Ta jasne. Mogę wiedzieć co tu robisz?
- Cóż Sasori, zaproponował wypad na miasto, lecz chciałem się pouczyć z tego co mi dałaś.
- To dawaj notatki. Przepytam cię.- uśmiechnęła się delikatnie. Wyciągnął z plecaka, zeszyt formatu A4 i podał go dziewczynie. Otworzyła i zauroczyła się w jego piśmie, lecz szybko się opanowała. Zaczęła go pytać a on odpowiadał ze skupieniem i lekkim uśmiechem.
            ***
Sasori wraz z Mikinnou byli na… kręglach! Dziewczyna ze śmiechem, nabijała się z chłopaka, gdy nie udawało mu się zbić ani jednego kręgla. Sama nie była lepsza, lecz! I słynne lecz! Za każdym razem jak wypuszczała kulę, zbijała chodź jednego kręgla. To już duży plus. Nagle Sasori strzelił strika. Hōtoru z wielkimi oczami patrzyła się na niego. Ten tylko posłał jej czarujący uśmiech.
- To co? Dalej chcesz ten turniej?
- Czy ty grałeś tak specjalnie?- zadała mu pytanie. Uśmiechnął się tajemniczo.
- A co jeśli tak, to co mi zrobisz?
- Dam ci w twarz.- odparła z poważną miną. Przysunął się do niej. Jego oddech, drażnił jej skórę. Cmoknął ją w szyję i szybko się wyprostował, puszczając kulę i znów trafiając w wszystkie kręgle.
- Ty nie grasz fair!- naburmuszyła się jak pięciolatka. Odwróciła się do niego plecami i udała do ławek. Ten szybko i ze śmiechem ją dogonił. Złapał za nadgarstek.
- Może i nie gram fair, ale nie nazywam ludzi od razu pedofilami.
- Trzeba było mnie nie zachodzić, w ślepym zaułku.- odpysknęła mu, z malutkim uśmiechem. Chłopak go dostrzegł więc pocałował ją znienacka w policzek.
- Kończymy?- ta tylko przytaknęła głową, skołowana jego gestem.
   ***
W domu dalej się "uczyli" jeśli tym można robienie pizzy to tak, to jest nauka. W tle słychać było piosenki One Ok Rock, z czego najbardziej była uradowana dziewczyna.
- Nie wiedziałam, że faceci umieją gotować.
- A ja nie wiedziałem, że kobiety to potrafią.- uśmiechnął się złośliwie. Z niencaka na jego twarzy pojawiła się mąka. Oczywiście musiał się pięknie odwdzięczyć. Całą twarz miała w mące dodając do tego włosy. Zaśmiała się tym samym rozpoczynając walkę na... łaskotki! Na początku prowadziła, ale jak się okazało bycie facetem czasem się opłaca. Teraz za swoje "zbrodnie" płaciła napadem śmiechu.
- Bła...gam...prze..przestań...- mówiła pomiędzy napadami śmiechu.
- Coś mówiłaś? Bo nic nie słyszałem.
- ...Prze...Przestań...Proszę...- dalej było słychać jej śmiech. Uśmiechnął się, ale przestał. Wykożystała to i teraz to ona była górą.
- Nie.- ostrzegł, lecz za puźno. Teraz po mieszkaniu roznosił się jego śmiech. Z ust szarookiej nie schodził wielki uśmiech. Złapał ją za jej nadgarski w ewidencie czego, jej twarz znajdowała się niebezpiecznie blisko jego.
- Do jakiej szkoły chodzisz?- palnęła pierwszą lepszą rzecz jaka przychodziła jej na język.
- Kityro.
- Ja też tam studiuje.- uśmiechnęli sie w tej samech chwili. Nagle drzwi od mieszkania się otworzyły a w nich stała Mikinnou z Sasorim. Na ustach różowowłosej pojawił się złośliwy uśmiech. Szybko się podnieśli, a Akari stała z lekko zaróżówionymi policzkami. Pożegnali się i Miki została uderzona poduszką.
- Wielkie dzięki.- sarknęła Urokiri.
- Ja też cię kocham małpo.
~~~~
No i jestem :D
Kolejna notka. 
Informacja ode mnie:
UWAGA! NA WOLNOŚCI JEST GWAŁCICILE ROŚLIN! CHOWAJCIE WASZE DZIECI, JEŚLI NIE CHCECIE ICH STRACIĆ!
 To tyle ode mnie. Dobranoc chyba :P

1 komentarz:

  1. Cóż... Gwałciciel roślin... XD

    Ehe... Ehe... To ciekawe, że Saso to miły i fajny chłopak xd A Miki to rozpuszczona dziewucha >.< I ja UMIEM grać w kręgle! No dobra, kogo ja chcę oszukać ;-;

    Hmm... Nagato gotuje, "uczą się" i OOK. To podejrzane... I ta wojna na mąkę i ta jakże urocza scenka przerwana przez pewną małpę XD

    Czekam na kolej... O SHIT JA PISZĘ KOLEJNY X.X

    OdpowiedzUsuń