Zimny poniedziałkowy dzień. Za oknem padał śnieg, a dzieci jak zwykle robiły bitwę na śnieżki. Kto chciałby tak wcześnie wstawać? Tak, Akari. Normalnie nigdy by się nie posunęła, aby wstać o ósmej, ale zważając na to, że jutro jest Wigilia, nie mają nic przygotowanego, a lepiej nie ufać kucharskim umiejętnościom Miki. Chociaż dostała by za swoje. Ubrała się szybko i wyszła do sklepu. Trzeba było kupić jajka, warzywa, składniki. I rybę. Ale Miki ryb nie lubi... Trudno, kogo ona obchodzi. Spacerem szła do sklepu, pogwizdując radośnie. Chwyciła za klamkę w tym samym czasie co...
- Sasori?
- Skąd mnie znasz? Czekaj..ty jesteś Akari tak?
- Tak. Co ty tu robisz?
- Zakupy. I nie tylko ja. Jak tam u Mikinnou?
- Śpi, a co tam u Nagato?
- U babci jest....
- Sasori!- usłyszała głos starszej kobiety. Po chwili podeszła do nich kobieta na około w wieku dinozaura.
- Pomóż biednej babci i weź te zakupy!
- Biednej..?- popatrzył na nią z powątpieniem.- Ciekawe z której strony...
- Z każdej, mój drogi...- popatrzyła na niego złowrogo.- W końcu to ja się tobą zajmowałam przez te wszystkie lata!
- Ty, bo ci sąd kazał. Inaczej musiałabyś im zapłacić kaucję...- wzruszył ramionami i odszedł. Zanim znikł na horyzoncie, odwrócił się jeszcze do Ak uśmienięty.- Pozdrów ją ode mnie!
- Ach, ta dzisiejsza młodzież...- mruknęła kobieta.- A właściwie, jestem Chiyo. Jego babka- i odeszła pozostawiając skołowaną dziewczynę przed sklepem. Cóż, takie wydarzenia nie widzi się codziennie.Spojrzała na drzwi i je pchnęła. Sięgnęła po wózek i zaczęła szukać składników, potrzebnych do potraw. Odepchnęła się i zaczęła jeździć pomiędzy regałami, rozglądając się za zakupami. Pogwizdywała gdy nie wpadła na kogoś wózkiem.
- Patrz jak chodzisz bara...
- No hej piękna.
- Słyszałam iż jesteś u babci.
- No bo jestem, ale dziadkowie na zakupy wysłali. Ale to nawet dobrze, że na siebie wpadliśmy. Pomożesz mi w wyborze kremu dla babci.
- Dobra, ale stawiasz mi potem gorącą czekoladę.
- A może być coś innego?
- No dobra.- ruszyli rozmawiając w stronę alejki z kosmetykami. Sięgnął po pierwszy lepszy i jej podał.
- Ty chcesz aby twoja babcia była młoda?
- Czy ja chcę to nie wiem, ale że dziadek chce, to jestem pewny- uśmiechnął się szelmowsko.
- Hmm... A ona nie powiedziała ci jakiego używa?- zmarszczyła czoło.
- Wiesz... To jest prezent.
- Serio? Kto normalny kupuje prezenty dzień przed ich wręczeniem?
- Samotny chłopak, który nie umie oderwać myśli od pewnej pięknej pani profesor- mrugnął do niej.
- Nagato, chcesz zostać wyrzucony ze "szkoły" za flirtowanie z nauczycielką?- zachichotała.
- Z taką jak pani na pewno.
- To co? Bierzemy ten?- zignorowała zaczepkę i podała mu jakiś.
- Ee... Ma ładne opakowanie, może być...
- A dla dziadka co?
- Skarpety. On niczego bardziej nie woli od skarpet. Najlepiej jakieś wzorzyste. Może pomarańczowe?- wziął do ręki jedną z par. Gdy zobaczył, że dziewczyna mu kiwnęła głową, włożył ją do koszyka.- A ty co kupiłaś?
- Ja kupiłam tylko dla Mi. Wiesz, ta jędza tak marudziła, że coś dla niej znalazłam. Do tego, my razem spędzamy święta.
- A co jej kupiłaś?
- A to już niespodzianka- uśmiechnęła się chytrze.
***
Mikinnou budziła się leniwie do życia. Na początku się wolno przeciągnęła i otwarła oczy. Ujrzała nad sobą pochylające się coś czerwonego? Czyżby Mikołaj już do nich zawitał? Jeszcze raz przetarła oczy, a gdy zobaczyła znane jej brązowe oczy, krzyknęła i szczelnie owinęła się kołdrą.
- Zboczeniec!
- Uspokój się.
- Jak się tu dostałeś?!
- Drzwi były otwarte kotku. Do tego widok takiej seksownej kelnereczki... Aż kusił.- przysunął się do niej i... Dostał poduszką.
- No wiecie co? Mogliście chociaż do łazienki przejść jeśli chcieliście się bzykać.
- Ak! Co ty tu...
- Robisz? Na zakupach byłam. A ty Saso nie z babcią?
- Udało mi się jej wymknąć.
- Miki wypad z domu. Chyba, że chcesz gotować...
- Daj mi Sasori pięć minut.- szybko wyskoczyła z łóżka. Akasuna spojrzał na jej pośladki za co oberwał od Akari pomarańczą.
- Ty, ty...
- A gdzie twój uczeń?
- A tego to ja nie wiem...
- Jestem! Akari zostaw go. To chodź bo mi będzie kazała gotować..- złapała go za rękę i wyciągnęła z domu. Zamknęła za nimi drzwi i ruszyła do kuchni. Zaczesała rękawy i sięgnęła po książkę kucharską. Odszukała szukaną stronę i zaczęła szykować ulubione ciasto Miki.Włączyła laptopa, z którego leciała muzyka. Zaczęła od razu śpiewać oraz tańczyć w rytm muzyki. Robiła ciasto oraz polewę, gdy poczuła czyjąjś obecność za sobą. Odwróciła się, krzycąc z zaskoczenia.
- Nagato!? Co ty tu robisz?!
- Twoja przyjaciółka Mikinnou prosiła abym się tobą zajął do czasu aż nie wróci.
- A twoi dziadkowie?
- Byli przy tym i od razu mnie wygonili.
- Nie musiałeś mnie straszyć.
- Ale chciałem- wyszczerzył zęby.- Pomóc ci?
- Nie, dzię...- nie zdążyła dokończyć zdania, bo chłopak już wziął do ręki mąkę i w tym samym momencie ja upuścił.- Nagato!- wydarła się.- Zabiję cię! Teraz masz to sprzątać!
- Muszę?- popatrzył na nią pochmurnie. Szybko spostrzegł morderczy wzrok Akari i poszedł do schowka po miotłę. Zaczął zgarniać cały biały proszek, ale nagle przestał. Przestał, ponieważ w pewnej chwili, Ak "przez przypadek" obrzuciła go tym.- A to za co?
- Za zrobienie bałaganu- wystawiła mu język.
- Ach tak? No to proszę!- rzucił w nią cukrem. Po czym uśmiechnął się usatysfakcjonowany i powrócił do przerwanej mu czynności.
- NA-GA-TO!- tym razem nie zdołała poskromić małego potworka w jej środku, który domagał się zemsty. Wyszła z kuchni i usiadła przed telewizorem zupełnie ignorując chłopaka. Popatrzył na nia zrezygnowany i podszedł.
- Akari... Przepraszam...- zaczął szeptać jej do ucha.- Obiecuję, że będę pilniejszy!- bardziej się do niej przybliżył. Nagle się do niego odwróciła i złączyła ich usta w pocałunku. Szybko się od siebie oderwali i zarumienieni obrócili w drugą stronę.
- No to ten... Pomożesz mi?- popatrzyła na niego niepewnie. Potaknął.
***
Tymczasem Mi i Saso chodzili bez celu po parku.
Dziewczyna patrzyła z obrzydzeniem na dzieci, które się nacierają. Nagle
sobie przypomniała jak ona i Ak to robiły, przez co się zaśmiała.
Chłopak spojrzał na nią zdziwiony. Ta tylko posłała mu niewinny uśmiech,
znikając. Starał się ją odnaleźć, ale nie mógł. Ta natomiast zaczaiła
się na niego i rzuciła celnie śnieżką w kark. Ten odwrócił się i oberwał
śnieżką w twarz, na co ta się zaniosła śmiechem, zdradzając swoją
kryjówkę.
- Nie ma tak łatwo...- szybko ją dogonił, powalając na ziemie i zaczynając ją nacierać.
-
Ratunku! Gwałciciel! Na pomoc! On mnie...- przerwał jej pocałunek w
usta. Chciała coś zrobić, uderzyć go w twarz, lecz jakaś część jej
poddała się jego ustom. Musiała przyznać, że bosko całuje. Przymknęła
powieki, poddając się całej tej przyjemnej chwili, do puki nie przerwały
tego jakieś bachory. Chłopak wyciągnął w jej stronę dłoń, odrywając się
od niej. Odtrąciła jego dłoń, podnosząc się. Spojrzała na te bachory.
Ukucnęła, lepiąc kilka śnieżek, które następnie rozwaliły się pięknie na
ich twarzach.
- Masz cela.- zagwizdał z aprobatą.
- Wiem. O co chodziło Ak z tą babcią?
- A...- podrapał się po głowie, lecz jego spojrzenie cały czas było opanowane.- Wpadliśmy na siebie w sklepie i do tego doszła moja babcia, to wszystko.
- To ciekawych rzeczy się dowiaduje. Apsik!
- Ktoś tu szalika zapomniał.- ta jedynie pokazała mu język, kichając.
-
Nie chce nigdzie iść. Bo Akari będzie kazała mi gotować.- mimo wolne
się wzdrygnęła. Ten tylko przewrócił oczyma, przewieszając ją sobie
przez ramię.- Co ty kurwa robisz?!
-
Zaprowadzam królewnę do zamku.- uśmiechnął się, pogwizdując i idąc z nią
w stronę jej mieszkania. Najpierw waliła go, lecz przestała widząc iż
to nic nie da rady. Jedynie czekała aż ją postawi i skopie mu wtedy ten
jego tyłek.
***
Dziewczyny w końcu w spokoju usiadły przy stole. Akari przygotowała dwanaście potraw i puki co, miały czas, aby się nimi delektować. Już miały sobie składać życzenia, ale przeszkodził im w tym dzwonek. Popatrzyły na siebie znacząco i podeszły do drzwi. Otworzyły je, a w nich stało dwóch facetów. Obu rudych z uśmiechami od ucha do ucha.
- Wesołych świąt!- krzyknęli i wpakowali się do mieszkania.
- Przepraszam bardzo, ale...- zaczęła Mi.
- CO WY TU ROBICIE?!- żyłka na skroni Ak zaczęła niebezpiecznie pulsować.
- No... Rodzina nas wyrzuciła z domu, no to uchodzimy za niespodziewanych gości- odpowiedział Nagato.
- Nie, martwcie się, mamy prezenty.
- Wcale nie zależało nam na prezentach...- burknęła cicho Miki.
- Nieważne- szatynka przewróciła oczami.- Chodźcie, zjemy razem.- tym razem usiedli już w czwórkę. Dziewczyny do siebie podeszły.
- Życzę ci, abyś w końcu znalazła chłopaka- zaśmiała się Akari.
- O to nie powinnaś się już martwić...- odmruknęła jej cicho.- A ja ci życzę, abyś w końcu skończyła studia!- przytuliły się i podeszły do chłopaków, którzy skorzystali z ich nieobecności zjedli już połowę dań. Tym razem już nie wytrzymały.
***
No to ten... Witajcie w ten piękny zimowy wieczór. Razem z Anią chcemy wam złożyć życzenia:
Dużo szczęścia, miłości, abyście odpoczęli od szkoły. No i spełnienia marzeń. I weny. I forsy. I więcej czasu. I nowych mang. Czyli: CZEGO CHCECIE!
Jakby co, rozdział pisałyśmy we dwie, bo... lekko mówiąc, nie miałam/mam weny.
LICZYMY NA KOMENTARZE ;)
Ps. Jako skromny prezencik mamy dla was wierszyk.
Pierwszą gwiazdkę widzisz na niebie...
To znak dla ciebie, że już czas...
Czas aby sięgnąć po opłatek i podzielić się nim z bliskimi...
By w gronie najbliższych usiąść przy świątecznym stole...
Ciesząc się radością oraz miłością....
Przypomniając sobie wszystkie dobre jak i złe chwile...
Podejść do choinki i poczuć się jak kiedyś....
Po prostu...
Poczuć magię świąt...
Miki ♥
Mnie zastanawia czemu notka została dodana pod moim nickiem, ale mniejsza :D
OdpowiedzUsuńTy i Sasor.... Już się szykuje... I wiedz iż mam pomysł na H****a :D
Pocałunek z Nagato.... Mógł potrwać dłużej!
Teraz moja notka! I co ja zrobię? Chyba już wiem...
Pozdrawiam i wesołych świąt :*
Bo ty wstawiłaś to co pisałyśmy jako pierwsza :D
UsuńMinnou! Słońce jak ja dawno nic twojego nie czytałam dattebane... Powiedz mi jak wytrzymujesz z Anią.... Przecież przez nią kiedyś zachorujesz
OdpowiedzUsuńAniu nie smuć się... Kiedyś napewno Nagato cię pocałuje <3
Czekam na next'a i życzę wam weny kochane :3