środa, 22 stycznia 2014

Rozdział 6

Ciemną drogą szły dwie dziewczyny. Nic nie wydawałoby się dziwne, gdyby nie to, że miały na twarzach maski. Obie ciemne i ozdobione tanimi cekinami. Ale i tak nikt ich nie rozpoznał. Jedyna poszlaką były różowe włosy Miki. Kilka kosmyków wychodziło spod wąskiego kapelusza. Kiedy w końcu dotarły na miejsce spotkania, wyjęły z torebek bilety i dały je ochroniarzowi. Przez chwilę się na nie patrzył, jakby chciał stwierdzić czy są pełnoletnie, lecz w końcu je przepuścił. Szły przez dłuższą chwilę ciasnym korytarzem. Ze ścian schodziła już stara czerwona farba.
   Gdy w końcu dotarły do większej sali spojrzały po raz kolejny na bilety i skierowały się na drugą stronę. Połowę miejsca zajęła scena, a przy scenie rozstawione były krzesła. Oczywiście czarne. Gdy już dziewczyny zajęły swoje miejsca, podeszły do stoiska z jedzeniem i nalały sobie ponczu do szklanek.
- Szczęśliwego Nowego Roku- mruknęły. Wypiły napój jednym haustem i podeszły nałożyć sobie tortu na tekturowe talerzyki. Po drodze pewien chłopak wylał na Akari coś lepkiego. Pewnie piwo. W końcu soczku pić nikt nie będzie w sylwestra.
- Oj, wybacz- zaśmiał się i zaczął wycierać miejsce, które pomoczył. Gdy po chwili dostrzegł, że wyciera dziewczynie biust, odskoczył zmieszany i szybko podszedł do kolegi. Gdy opowiedział mu co się stało, zaśmiał się i podszedł do nich. Przez chwilę przyglądał im się badawczo.
- Wyglądacie znajomo- burknął.
- Hmm... Wy też- odpowiedziała mu Akari.
- Jak się nazywacie?
- Ee... ja jestem Aka...
- ...mi- przerwała jej Mi posyłając przy okazji ostre spojrzenie.- A ja jestem Mirai- wyszczerzyła się. Przez chwilę panowała niezręczna cisza, lecz usłyszeli nagle puszczaną muzykę. Kobiety popatrzyły na siebie i w jednej chwili krzyknęły.- Już są!- bowiem były na koncercie One Ok Rock. Szybko popędziły na miejsca. W końcu nie bez powodu przekupiły barmana, który rozdawał bilety. Były w  p i e r w s z y m  rzędzie. I tak im zleciała noc na słuchaniu ich ulubionego zespołu. Lecz nagle o północy wystrzeliły fajerwerki i wszyscy wybiegli na zewnątrz, aby je podziwiać. I w końcu poczuły, że jest im zimno. Już miały wchodzić z powrotem do środka, ale poczuły na ramionach jakieś płaszcze. Odwróciły się i ujrzały dwóch rudych facetów. Przez te kilka procentów nie rozpoznały ich. Widząc w jakim są stanie wzięli je za ręce i poprowadzili do domu. Oczywiście, nie ominęło się bez wyzwisk "pedofil", "gwałciciel" i "debil", ale na nich nie robiło to wrażenia. I w podobnych okolicznościach spędzili razem całą noc, aż przeszedł im kac.

- I tak to ogólnie było- skończył Sasori.
- Ale czemu wylądowaliśmy razem w łóżku?- dopytywała się Mikinnou.
- Nie wylądowaliśmy, a ty mi się wepchałaś pod kołdrę. A potem jakoś się to potoczyło...- mruknął i odwrócił wzrok.
- A my?- Aka spojrzała na Nagato z wyczekiwaniem.
- Po prostu tam wylądowaliśmy i  tyle- zaśmiał się. Dziewczyna prychnęła. No co, czekała na ciekawszą historię.
- Dobra, wynoście się, obiad zrobić trzeba. A po "pomocy" jednego z was trzeba było dwie godziny sprzątać- popatrzyła złowrogo na Uzumakiego.
***

Niebawem walentynki, dlatego młoda uczennica pisarstwa musiała napisać jak i każdy z jej wydziału scenariusz przedstawienia. Ale to nie było takie łatwe, ponieważ to potem będzie pokazane jako sztuka dla małych dzieci w klasach jeden-trzy. Miała się niczym nie przejmować. Ta jasne, jeśli to było by łatwe, to by nie stawała na głowie i waliła nią o ścianę. Mikinnou patrzyła na nią ze zdziwieniem.
- Co ci odbija? Jeśli potrzebujesz seksu to wiesz od czego są faceci.
- Cco?! Ogarnij dupę! Muszę wymyślić przedstawienie walentynkowe albo obleje pierwszy semestr!
- To mówię. Wykorzystaj Nagato. Z wielką chęcią ci pomoże.- uśmiechneła się zadziornie. Do szatynki po chwili dotarł sens słów kolerzanki, przez co uderzyła ją w głowę.
- Idź lepiej zgwałcić Sasoriego. I odpierdol się od Uzumakiego.
- Nie musiałaś tak mocno.- rzekła rozmasowując obolałe miejsce.- Ale widzę, że tego chcesz.
- Wcale, że nie!
- A właśnie, że tak.- pokazała jej język. Urokiri już chciała jej wygarnąć, lecz usłyszały pukanie do drzwi. Hotoru wykorzystała okazję i ruszyła w ich stronę. Zza drzwiami stali chłopaki.
- Hey. Nie przeszkadzamy?- spytał Sasori.
- Oczywiście, że nie.- odpowiedziała całując chłopaka w policzek jednocześnie pociagając do mieszkania.
- Jeszcze tego było mi trzeba.- westchnęła szarooka, powracając do chodzenia w kółko i łapania się za włosy.
- Co jej jest?- spytał Uzumaki.
- Próbuje coś tam napisać, bo jeśli nie to obleje. A co tam u was?
- A same nudy. Czy coś się tu nie przypala?- Hotoru, jak oparzona pobiegła do kuchni, wyjmując babeczki. I znowu je spaliła! No ludzie! Pozwólcie jej chodź raz dobrze coś ugotować!
- Akari! Kurwa rusz tą dupę i mi pomóż!
- Hm.. Może by tak parodia kopciuszka? Nie! To głupie i przereklamowane.
- Akari!
- Cicho!-  ruszyła w stronę kuchni mamrocząc coś pod nosem. Panowie usiedli na kanapie a Sasori wziął do ręki jakiś zeszyt.
- Ej Nagato. Zobacz. Całkiem interesujące co nie?- Skorpion pokazał mu gdzie ma  czytać.
- Faktycznie.
- Mikinnou powinnaś bardziej pilnować tego jedzenia.
- No kurwa sorry, że nie umiem gotować, tak jak ty kuchareczko.
- Bla, bla, bla. Skończyłaś już?
- Nie.- i pokazała jej język.
- Która z was to pisała?- spytał Akasuna.
- Ta oto kuchareczka.- pokazała na Akari.
- Spierdalaj. Wiem, że do dupy.
- Wcale nie. To jest całkiem niezłe.- powiedział Nagato.
- Całkiem niezłe? Całkiem niezłe? Kurwa to nie może być całkiem niezłe!
- Kochana uspokój się i zjedz ciasteczko.- chwyciła je i całe zjadła. Miki wyszczeszczyła oczy.
- Kurwa to jest ohydne. Lecz może zachoruję i będę miała więcej czasu aby nie pisać. Idę się pociąć poduszką bo nikt mnie nie kocha!- krzyknęła udając się do pokoju.
- O nie! Urokiri wychodź z pokoju i marsz mi do pisania!
***
Hey kochani, Miki nie mogła umieścić notki, więc dlatego ja za nią to zrobię.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz