Na przystanku autobusowym odbywała się bójka. Pewna
różowowłosa dziewczyna biła jakiegoś gówniarza, w jej wieku. Jego koledzy mu
dopingowali i naśmiewali się, że pokonuje go baba. Ale jemu to nie
przeszkadzało, bo miał idealny widok na jej piersi. Brązowowłosa studentka
wychodziła, właśnie z uczelni. Rozmawiała chwilę z kolegą z roku, pożegnała się
i udała spokojnie na przystanek. Gdy się przy nim znalazła zauważyła swoją
współlokatorkę walczącą z facetem. Wepchnęła się między gapiów, rozdzieliła Mikinnou
i chłopaka. Przyjrzała mu się. Miał stalowy kolor włosów oraz fioletowe oczy.
Na jego policzku widniał ślad pięści Mi.
- Bardzo za nią przepraszam.- i odciągnęła ją do autobusu, który właśnie nadjechał. Wsiadły do niego i Mikinnou musiała wysłuchiwać kazania, przyjaciółki, w którym przeszła samą siebie. Wsadziła po kryjomu do, lewego ucha słuchawkę, rozglądając się po autobusie. Nigdy tego nie robiła bo po co? Od razu po lewej siedziały dwie staruszki, które jak to staruszki, krytykowały ubiór obecnej młodzieży. Przed staruszkami jakieś napalone prostytutki z klientami, za staruszkami dwójka chłopaków. Obaj mieli czerwone włosy, lecz różne odcienie soczewek. Chciała im się bardziej przyjrzeć, lecz została pociągnięta przez Urokiri. Podniosły swoje torby i wyszły a Akari nie przestawała głosić jej kazania.
- Kurwa znajdź sobie faceta Ak!- krzyknęła na nią a ta się zamknęła, by po chwili samej ją atakując tymi samymi słowami.
- Ty też znajdź sobie chłopaka Mi.- różowowłosa zatrzymała się.- Idziesz czy nie?- po chwili dogoniła koleżankę. Resztę drogi spędziły w ciszy. Urokiri cieszyła się pogodą. Uwielbiała jesień Japońską. Patrzyła jak liście wirują wokół nich. Jakby tańczyły swój własny taniec, kończący udany dzień. Hōtoru spojrzała na kompankę. Dawno jej w takim nastroju nie widziała. Uśmiechnęła się lekko pod nosem i razem udały się do swojego mieszkania. Różowowłosa szukała zawzięcie, kluczyków od mieszkania, a jej kompanka spoglądała na nią ze złością.
- No świetnie! Zgubiłaś ZNOWU klucze!
- Przepraszam! Nie moja wina.- Urokiri zaczęła szukać swoich kluczy. Po chwili wyjęła je, wsadziła do zamka, przekręciła i otwierając drzwi weszła do mieszkania, za nią jej kompanka. Zdjęła szybko buty, pognała do salonu, upadając na kanapę z błogim wyrazem twarzy.
- Ty nie powinnaś się szykować kelnereczko? Przecież niebawem masz zajęcia….
- Wiem. Ale najpierw czekam na twoje jedzenie kuchareczko.- puściła do niej oczko a ta pokazała jej język.
- To dostaniesz sałatkę. Odchudzam się.- podniosła się na łokciu, przyglądając koleżance.
- Ty? Niby z czego masz się odchudzać?
- Żartowałam. Ale tobie by się to przydało Mi….
- CO?!- i rzuciła w nią pierwszą , lepszą rzeczą jaką miała pod ręką, którą okazała się być gruba książka. Przedmiot trafił w głowę niebieskookiej. Ta pośliznęła się na skarpetce i zamiast wylądować na czterech literach, poleciała na ścianę waląc w nią pięknie twarzą. Hōtoru szybko się przy niej znalazła, sprawdzając czy nic się jej nie stało i przepraszając ją.
- Moja głowa…- jęknęła, dotykając skroni z której leciała stróżka krwi.
- Kuso!- krzyknęła przerażona. No a jak byście się zachowali na jej miejscu?
- Miki… Miki! Sięgnij z apteczki wodę utlenioną i plaster ok?- ta podniosła się szybko i zaczęła szukać apteczki. Wyjęła wypowiedziane rzeczy, powracając do przyjaciółki. Podała jej chusteczkę.- Weź nasącz wodą utlenioną chusteczkę i obmyj mi ranę a potem tylko przyklej mi plaster.- tak jak zostało powiedziane , tak zostało zrobione. Wzięła ją pod rękę, podniosła z ziemi, zaprowadziła do kanapy, kładąc ją na niej ostrożnie.
- Może zostać z tobą Ak?
- Nie. Idź na te zajęcia bo się spóźnisz.
- Ok.- wzięła swoje notatki, wsadziła je do torby, podeszła do przedpokoju założyć buty i wyjść gdy została zatrzymana.
- A o telefonie to elfy będą pamiętać?
- Nom. Do tego mają złociste skrzydełka.- wróciła się po telefon nie zdejmując butów, uśmiechnęła się do kumpeli i wyszła zostawiając ją samą. Wyszła z budynku kierując się na przystanek. Wyjęła słuchawki, wkładając je do uszu i puszczając piosenkę. Szła nigdzie się nie śpiesząc. Jesienny wiatr targał jej, długimi włosami. Co chwilę odgarniała je z twarzy. Po krótkiej chwili dotarła na przystanek, spoglądając na zegarek. Miała jeszcze dwie minuty na przyjazd pojazdu. Rozejrzała się po przystanku. Na ławce siedziały jakieś dresy, obok nich stała prostytutka oraz jakaś postać w kapturze ze skorpionem na plecach i czerwoną chmurą na ramieniu. Dalej by mu się przyglądała, lecz nadjechał autobus. Wsiadła do niego a za nią tajemnicza postać. Usiadł na miejscy za staruszkami z popołudnia. Odwróciła swój wzrok od niego. Wyjęła telefon, wybrała numer do przyjaciółki.
- Jak się czujesz?
- „ Mi przecież przed chwilą wyszłaś. Nic się podczas tych kilku minut nie zmieniło. Gdzie jesteś?”
- Za jakieś dwie minuty będę na miejscu.
- „ Dobra. Ja spróbuję się zdrzemnąć a ty zadzwoń jak będziesz na zajęciach. Pa”- i się rozłączyła. Westchnęła i czekała na jej przystanek. Poczuła na sobie czyjejś spojrzenie, lecz zbytnio się tym nie przejęła. Po chwili autobus się zatrzymał a ta szybko z niego wybiegła. Poczuła jak krople deszczu kapią na jej włosy, więc przyśpieszyła kroku by po chwili znaleźć się w ciepłym pomieszczeniu. Wyjęła telefon puszczając sygnał, wyciszyła go i udała się na zajęcia…. W tym samym czasie poszkodowana siedziała u siebie w pokoju. Na jej nogach znajdował się zeszyt z notatkami. Lecz po chwili go odłożyła. Wyjęła brudnopis, sięgnęła po długopis i zaczęła coś bazgrolić w zeszycie.
- ….. Nie kocham cię kochanie, możesz zdechnąć dziś nad ranem. Nie będę płakać już. Nie kocham cię kochanie, możesz zdechnąć dziś nad ranem. Z chęcią pomogę ci. Patrzysz na mnie z wstrętem i ja na ciebie też. Lecz powiem ci coś czego nie powiedział nikt! Jesteś wielkim chamem oraz głupim draniem. Nie rozumiesz mnie. Lecz ja musiałam kochać ciebie a ty mnie nie. Więc koniec z nami, nie błagaj mnie abym zmieniła zdanie swe! Nie kocham cię kochanie, możesz zdechnąć dziś nad ranem. Będę śmiać ci się w twarz. Nie kocham cię kochanie, możesz zdechnąć dziś nad ranem. Chce widzieć to….- zamilkła. Postukała kilka razy długopisem w zeszyt po czym go odłożyła. Z zeszytu wypadła jej jakaś kartka. Podniosła ją, przykładając do twarzy. Widniał na niej jakiś numer.
- Kompletnie o tym zapomniałam.- mruknęła do siebie. Usiadła przy swoim komputerze, włączając go. Odpaliła gg i czekała aż się załaduje. Wpisała numer z kartki i wysłała mu zaproszenie. Czekała wystukując rytm paznokciami o blat biurka. Po kilku minutach dostała dodana przez osobnika.
- Cześć. Jestem….- zatrzymała się. Nie wiedziała czy pisać swoje prawdziwe imię. Wzięła głęboki oddech i postanowiła zaryzykować.-…Akari. Dostałam twój numer od koleżanki. Jesteś Nagato prawda?- i wysłała. Czekała może dwie minuty nim otrzymała odpowiedź.
- „ Tak jestem Nagato. To o tobie mówiła mi Iruki?”
- Tak o mnie. Miło mi ciebie poznać.
- „ Mi ciebie również.”- uśmiechnęła się pod nosem.
- Słyszałam od niej, że masz z czymś problemy?
- „Tak….. Cóż nie jestem dobry w pisaniu dłuższych wypowiedzi, a muszę napisać przebieg czegoś.”
- Rozumiem. To wcale nie jest takie trudne jak się wydaje….- i zaczęła mu tłumaczyć. I tak zleciały jej trzy godziny. Dobrze jej się z nim rozmawiało, chociaż go nie znała. usłyszała pukanie, więc podniosła się z krzesełka, ruszyła do przedpokoju. Spojrzała przez wizjer. Ujrzała wkurzoną i mokrą Mikinnou. Zaśmiała się, otwierając jej drzwi.
- Wreszcie się umyłaś.- poczuła na sobie mordercze spojrzenie kumpeli.
- Ta…. Bardzo śmieszne śliniaku. Pornole oglądałaś i tak się zaśliniłaś przy nich, co?
- O czym ty mó… kurwa!- pognała do łazienki obejrzeć się w lustrze. Miała rację. Z jej ust wyleciała ślina kiedy się śmiała. Umyła szybko twarz, słysząc śmiech Hōtoru. Powróciła przeszywając ją spojrzeniem.
- Bardzo śmieszne.
- Jak tam twoja książka?
- Marnie. Utknęłam na drugim rozdziale.- opuściła zrezygnowaniem głowę. Miki poklepała ją pocieszycielsko po plecach.
- Nie martw się. Znając ciebie prześpisz się z tym trzy dni i bam! Genialny pomysł.
- Mikinnou….- wyszeptała.
- Słucham?
- No bo…. Cóż…. Pamiętasz jak Iruki dała mi numer gg jej kolegi. No i dziś sobie z nim rozmawiałam….
- Wiesz co? Stajesz się powoli taka jak ja….
- Bardzo za nią przepraszam.- i odciągnęła ją do autobusu, który właśnie nadjechał. Wsiadły do niego i Mikinnou musiała wysłuchiwać kazania, przyjaciółki, w którym przeszła samą siebie. Wsadziła po kryjomu do, lewego ucha słuchawkę, rozglądając się po autobusie. Nigdy tego nie robiła bo po co? Od razu po lewej siedziały dwie staruszki, które jak to staruszki, krytykowały ubiór obecnej młodzieży. Przed staruszkami jakieś napalone prostytutki z klientami, za staruszkami dwójka chłopaków. Obaj mieli czerwone włosy, lecz różne odcienie soczewek. Chciała im się bardziej przyjrzeć, lecz została pociągnięta przez Urokiri. Podniosły swoje torby i wyszły a Akari nie przestawała głosić jej kazania.
- Kurwa znajdź sobie faceta Ak!- krzyknęła na nią a ta się zamknęła, by po chwili samej ją atakując tymi samymi słowami.
- Ty też znajdź sobie chłopaka Mi.- różowowłosa zatrzymała się.- Idziesz czy nie?- po chwili dogoniła koleżankę. Resztę drogi spędziły w ciszy. Urokiri cieszyła się pogodą. Uwielbiała jesień Japońską. Patrzyła jak liście wirują wokół nich. Jakby tańczyły swój własny taniec, kończący udany dzień. Hōtoru spojrzała na kompankę. Dawno jej w takim nastroju nie widziała. Uśmiechnęła się lekko pod nosem i razem udały się do swojego mieszkania. Różowowłosa szukała zawzięcie, kluczyków od mieszkania, a jej kompanka spoglądała na nią ze złością.
- No świetnie! Zgubiłaś ZNOWU klucze!
- Przepraszam! Nie moja wina.- Urokiri zaczęła szukać swoich kluczy. Po chwili wyjęła je, wsadziła do zamka, przekręciła i otwierając drzwi weszła do mieszkania, za nią jej kompanka. Zdjęła szybko buty, pognała do salonu, upadając na kanapę z błogim wyrazem twarzy.
- Ty nie powinnaś się szykować kelnereczko? Przecież niebawem masz zajęcia….
- Wiem. Ale najpierw czekam na twoje jedzenie kuchareczko.- puściła do niej oczko a ta pokazała jej język.
- To dostaniesz sałatkę. Odchudzam się.- podniosła się na łokciu, przyglądając koleżance.
- Ty? Niby z czego masz się odchudzać?
- Żartowałam. Ale tobie by się to przydało Mi….
- CO?!- i rzuciła w nią pierwszą , lepszą rzeczą jaką miała pod ręką, którą okazała się być gruba książka. Przedmiot trafił w głowę niebieskookiej. Ta pośliznęła się na skarpetce i zamiast wylądować na czterech literach, poleciała na ścianę waląc w nią pięknie twarzą. Hōtoru szybko się przy niej znalazła, sprawdzając czy nic się jej nie stało i przepraszając ją.
- Moja głowa…- jęknęła, dotykając skroni z której leciała stróżka krwi.
- Kuso!- krzyknęła przerażona. No a jak byście się zachowali na jej miejscu?
- Miki… Miki! Sięgnij z apteczki wodę utlenioną i plaster ok?- ta podniosła się szybko i zaczęła szukać apteczki. Wyjęła wypowiedziane rzeczy, powracając do przyjaciółki. Podała jej chusteczkę.- Weź nasącz wodą utlenioną chusteczkę i obmyj mi ranę a potem tylko przyklej mi plaster.- tak jak zostało powiedziane , tak zostało zrobione. Wzięła ją pod rękę, podniosła z ziemi, zaprowadziła do kanapy, kładąc ją na niej ostrożnie.
- Może zostać z tobą Ak?
- Nie. Idź na te zajęcia bo się spóźnisz.
- Ok.- wzięła swoje notatki, wsadziła je do torby, podeszła do przedpokoju założyć buty i wyjść gdy została zatrzymana.
- A o telefonie to elfy będą pamiętać?
- Nom. Do tego mają złociste skrzydełka.- wróciła się po telefon nie zdejmując butów, uśmiechnęła się do kumpeli i wyszła zostawiając ją samą. Wyszła z budynku kierując się na przystanek. Wyjęła słuchawki, wkładając je do uszu i puszczając piosenkę. Szła nigdzie się nie śpiesząc. Jesienny wiatr targał jej, długimi włosami. Co chwilę odgarniała je z twarzy. Po krótkiej chwili dotarła na przystanek, spoglądając na zegarek. Miała jeszcze dwie minuty na przyjazd pojazdu. Rozejrzała się po przystanku. Na ławce siedziały jakieś dresy, obok nich stała prostytutka oraz jakaś postać w kapturze ze skorpionem na plecach i czerwoną chmurą na ramieniu. Dalej by mu się przyglądała, lecz nadjechał autobus. Wsiadła do niego a za nią tajemnicza postać. Usiadł na miejscy za staruszkami z popołudnia. Odwróciła swój wzrok od niego. Wyjęła telefon, wybrała numer do przyjaciółki.
- Jak się czujesz?
- „ Mi przecież przed chwilą wyszłaś. Nic się podczas tych kilku minut nie zmieniło. Gdzie jesteś?”
- Za jakieś dwie minuty będę na miejscu.
- „ Dobra. Ja spróbuję się zdrzemnąć a ty zadzwoń jak będziesz na zajęciach. Pa”- i się rozłączyła. Westchnęła i czekała na jej przystanek. Poczuła na sobie czyjejś spojrzenie, lecz zbytnio się tym nie przejęła. Po chwili autobus się zatrzymał a ta szybko z niego wybiegła. Poczuła jak krople deszczu kapią na jej włosy, więc przyśpieszyła kroku by po chwili znaleźć się w ciepłym pomieszczeniu. Wyjęła telefon puszczając sygnał, wyciszyła go i udała się na zajęcia…. W tym samym czasie poszkodowana siedziała u siebie w pokoju. Na jej nogach znajdował się zeszyt z notatkami. Lecz po chwili go odłożyła. Wyjęła brudnopis, sięgnęła po długopis i zaczęła coś bazgrolić w zeszycie.
- ….. Nie kocham cię kochanie, możesz zdechnąć dziś nad ranem. Nie będę płakać już. Nie kocham cię kochanie, możesz zdechnąć dziś nad ranem. Z chęcią pomogę ci. Patrzysz na mnie z wstrętem i ja na ciebie też. Lecz powiem ci coś czego nie powiedział nikt! Jesteś wielkim chamem oraz głupim draniem. Nie rozumiesz mnie. Lecz ja musiałam kochać ciebie a ty mnie nie. Więc koniec z nami, nie błagaj mnie abym zmieniła zdanie swe! Nie kocham cię kochanie, możesz zdechnąć dziś nad ranem. Będę śmiać ci się w twarz. Nie kocham cię kochanie, możesz zdechnąć dziś nad ranem. Chce widzieć to….- zamilkła. Postukała kilka razy długopisem w zeszyt po czym go odłożyła. Z zeszytu wypadła jej jakaś kartka. Podniosła ją, przykładając do twarzy. Widniał na niej jakiś numer.
- Kompletnie o tym zapomniałam.- mruknęła do siebie. Usiadła przy swoim komputerze, włączając go. Odpaliła gg i czekała aż się załaduje. Wpisała numer z kartki i wysłała mu zaproszenie. Czekała wystukując rytm paznokciami o blat biurka. Po kilku minutach dostała dodana przez osobnika.
- Cześć. Jestem….- zatrzymała się. Nie wiedziała czy pisać swoje prawdziwe imię. Wzięła głęboki oddech i postanowiła zaryzykować.-…Akari. Dostałam twój numer od koleżanki. Jesteś Nagato prawda?- i wysłała. Czekała może dwie minuty nim otrzymała odpowiedź.
- „ Tak jestem Nagato. To o tobie mówiła mi Iruki?”
- Tak o mnie. Miło mi ciebie poznać.
- „ Mi ciebie również.”- uśmiechnęła się pod nosem.
- Słyszałam od niej, że masz z czymś problemy?
- „Tak….. Cóż nie jestem dobry w pisaniu dłuższych wypowiedzi, a muszę napisać przebieg czegoś.”
- Rozumiem. To wcale nie jest takie trudne jak się wydaje….- i zaczęła mu tłumaczyć. I tak zleciały jej trzy godziny. Dobrze jej się z nim rozmawiało, chociaż go nie znała. usłyszała pukanie, więc podniosła się z krzesełka, ruszyła do przedpokoju. Spojrzała przez wizjer. Ujrzała wkurzoną i mokrą Mikinnou. Zaśmiała się, otwierając jej drzwi.
- Wreszcie się umyłaś.- poczuła na sobie mordercze spojrzenie kumpeli.
- Ta…. Bardzo śmieszne śliniaku. Pornole oglądałaś i tak się zaśliniłaś przy nich, co?
- O czym ty mó… kurwa!- pognała do łazienki obejrzeć się w lustrze. Miała rację. Z jej ust wyleciała ślina kiedy się śmiała. Umyła szybko twarz, słysząc śmiech Hōtoru. Powróciła przeszywając ją spojrzeniem.
- Bardzo śmieszne.
- Jak tam twoja książka?
- Marnie. Utknęłam na drugim rozdziale.- opuściła zrezygnowaniem głowę. Miki poklepała ją pocieszycielsko po plecach.
- Nie martw się. Znając ciebie prześpisz się z tym trzy dni i bam! Genialny pomysł.
- Mikinnou….- wyszeptała.
- Słucham?
- No bo…. Cóż…. Pamiętasz jak Iruki dała mi numer gg jej kolegi. No i dziś sobie z nim rozmawiałam….
- Wiesz co? Stajesz się powoli taka jak ja….
Informacja dla moich wyimaginowanych fanów: ja się myję.
OdpowiedzUsuńYhm... Trochę przekształciłaś moją wizję na następny rozdział, ale walić to. Mam nowy pomysł ;3
Czuję się dziwnie kiedy o mnie piszesz, ale nieważne ;x
Nie ma to, jak fajna bijatyka z Hidanem. Nie ma co <33
I oczywiście... TY FAJTUŁAPO! Nawet książki złapać nie umiesz! I to wcale nie moja wina! >.<
Pozdrawiam, weny i... Wolnego komputera?
Jasne jasne
UsuńSorry. Ale twa głowa znajdzie rozwiązanie :-)
Ja jestem ciekawa jak ty o mnie napiszesz
Wiedziałam, że sie ucieszysz :>
Sama jesteś fajtułapą! Ty we mnie rzuciłaś! Chcesz mojej śmierci a jeszcze tu z ukochanym się nie poznałam do końca!
Dzięki i tak
Koniec? Serio koniec w takim momencie? Musiał być? Teraz jestem naburmuszona. Ale żeby być naburmuszona muszę przestać się śmiać. Ściana xD po prostu bosko. Tak patrząc, jeśli świat im się na głowę nie zwali to między "wami" jako postacie w opo. pozabijacie się.
OdpowiedzUsuń~pozdrawiam, Uruha Yuki [nekozawa-chan.blogspot.com]
Nom koniec i to w takim momencie... No musisz przestać się śmiać, albo i dalej się śmiej :-D
UsuńWcale, że nie..... Albo może się..... Nie wiadomo...
cudny rozdzial po prostu sie usmialam przy koncówce to jest swietne i geniale
OdpowiedzUsuńWielkie dzięki Ana.....
UsuńO to chodzi :-D
Pozdrawiam :*
1 rozdział i co się dzieję...? Akari zdążyła już się poturbować, waląc głową w ścianę... xd
OdpowiedzUsuńGdzie nie spojrzałam tam było coś o prostytutkach, to przypadek???
Ak, nikt cię nie uczył, że nie rozmawia się z nieznajomymi? xd Nie ładnie, ale skoro był to twój mąż, to ci wybaczam :D
1 rozdział był fajny i, jakoś nie miałam wcześniej czasu, by go przeczytać, więc przepraszam :*
Pozdro i dużo weny ^^
No widzisz....Niezdara ze mnie :-)
UsuńA może to przesłanie... Że tam kiedyś skączy Deidara, lub Itachi....
Ale to MÓJ przyszły mąż, więc proszę się ode mnie odwalić za przeproszeniem....
Spoko
:)
Na początku nie byłam przekonana bo zazwyczaj czytam tylko SasuSaku ale gdy zaczęłam czytać rozdział nie mogłam się oderwać. Jednym słowem, wow. Bardzo podobają mi się charaktery dwóch głownych postaci. Dziewczyny są zabawne i niezdarne, jak w typowym anime, niestety nie mogę nic więcej stwierdzić gdyż to dopiero pierwszy rozdział. Bardzo podobał mi się fragment piosenki/ wiersza nie do końca wiem o czym myślała gdy to pisała ale było jednym słowem zajebiste. Aż sobie podśpiewuje, nie kocham Cie kochanie, możesz zdechnąć dziś nad ranem. Twojego autorstwa?
OdpowiedzUsuńCudowne. Będę tu na pewno często zaglądać, podoba mi się historia.
Zapraszam również do siebie.
http://kroniki-konohy.blogspot.com/
http://amor-deliria-nervosa-bye-eve-lin.blogspot.com/
Pozdrawiam i do zobaczenia do rozdziału 2. ;))
Serio? Ale się ciesze, że się przekonałaś do nas. Charaktery postaci są naszymi...Chyba.... Jak widać :-) Czekać na drugi... Piosenki i tak mojego autorstwa :-) Ach dziękuje. Nie zdradzę jeszcze....
UsuńBardzo nas to cieszy...
Jasne
Do zobaczenia :-)